Lyrics donGURALesko

donGURALesko

Intro

O takiej niesławie możesz tylko pomarzyć

Dziś znowu Killazy, miasto Poznań nasz azyl

Ta, ten rap, poznaj i zażyj go

Lecz uważaj, jest ciężki, dużo waży

Co ja do tej potrawy, ciężko strawne przyprawy

Dodaj do smaku synu, to dla chłopaków

Prawdziwych panów, spragnionych PDG rapu

I tego stanu, co powoduje ciarki na karku

Tu bez latarki, w te zakamarki lepiej nie wchodź

Tu ostry bit jest i mocny rym też, choć

Dla niedowiarków może być to zbyt mało

Od prawdziwych dla prawdziwych, to maksymą się stało

Bo dawno temu, na GRU się to zaczęło

Chodź wielu mówiło weto, my prosto do celu

Światełko w tunelu kłamstwa, ten rap nie farsa

Łazarska salsa, jak Torente bez pedalstwa

Odrobina lekarstwa dla chorego umysłu

A pacjentów choć garstka, dla nich dziś dawka tych słów

Dla nich dziś dawka tych słów

Ej, yo, jak jest, yo

Nagrywamy kolejnego singla

Dla wszystkich tłustych typów w złotych pinglach

To dla was, za lat 10 długi przesiew

W ponurym lesie, gdzie poprzeczkę podniesie życie

W stresie, lecz nie jak Fokus i kolesie w dresie

Za 10 lat może będę śmigał Mesiem

Może nie, dla niektórych zbyt trudny test

Wiesz jak jest, dla niektórych los złudny jest

Paskudny gest, trudny chrzest

PDG desperado, czasem życie to paradoks

Dziś zaleta jest wadą, jutro wada zaletą

Pozostaję szczery, moja droga jest vendettą

Ilu z nas pożegna beton

Ilu z nas wita detoks

Ilu z nas ukończy gre tą z uniesioną głową

Z wartą honorową

Czy było warto?

Masz moje słowo

Nadal napierdalam

Przez bit jak po wodzie katamaran tnie

I jeszcze staram się brać odpowiedzialność za słowa

Choć to rzadkie w tej grze

Tą kartkę z PDG rozpoznasz łatwiej niż mnie

Bo to mój znak firmowy, rap ostry, rap bojowy

Oparty na faktach, mocnych traktach

Brudnych produkcjach jak Frankie Katlas

Chyba Bóg chciał, takie rozdał karty

Chciał żebym trwał w tym, póki nie spocznę martwy

Nie spotkam się z rodziną, ten wokal zdarty

Z wredną miną w parze, niezbędną jak pokazał w barze

I z Łazarzem za plecami

Choć niektórzy rówieśnicy już przegrani

Tylko dla tego, że kranik ktoś za mocno odkręcił dla nich

Z dragami i gorzałą, przez co jest niewesoło

Miało być kolorowo i obficie finansowo

Jednak życie potraktowało ich hardcorowy

Czy należycie sam nie wiem, poszedłem trochę inną drogą

Trochę bardziej zdrowo podchodzę do tematu

A sekwencje tego rapu ode mnie i od kamratów

Nie tylko dla małolatów

Dla ulicznych wariatów, tych nielicznych kozaków

Którym wiatr w oczy, to PDG synu

Tą drogą trzeba tutaj kroczyć

Za 10 lat, to samo miejsce, ta sama chwila

Leje się tequilla, a my gramy w bilard

Ten sam, a jednak inny człowiek

Ten sam, a jednak inny świat

Jakkolwiek spod moich powiem widok

Pod zachodniego wiatru egidą

Z kliką, z nabitą dzidą, te rymy idą

I pokonują czas, kumasz

Tak to działa, K do G, PDG, bij na alarm

Bij na alarm