Lyrics donGURALesko

donGURALesko

Liryczny Wandal

Finiszuję na starcie, mówię o tym otwarcie

O tym mówię uparcie, mam wśród ludzi poparcie

W zatłoczonym klubie DJ płytami kręci

I każdy w tłumie wie kim jest ten MC

W tej kwestii bez konkurencji, to już wiadomo

To sprawiedliwy wyrok jak król Salomon

Idzie fala znów, buja cała sala, dywan głów

Napierdala gala słów na tip-top, bo ten typ to hip-hop

We własnej osobie, tak to robię

Pierdolę fobie, uświadom to sobie, sobie

To ten człowiek z betonowego buszu

Co puszcza rap w obieg dla twoich uszu

Dym palonego suszu tańczy ulotny taniec

Bitu pulsowanie powtarzane jak różaniec

A nie tanie granie dla mas

To dla was, nie dla mas ta gama mi dana

Udana, nadawana, grana

Liryczny wandal, muzyczny skandal

I oficjalna banda, pełna bandan

Nie zagłuszy nas propaganda

Tyraliera rapiera napiera, tempa nabiera teraz

Liryczny wandal, muzyczny skandal

I oficjalna banda, pełna bandan

Nie zagłuszy nas propaganda słów

Tyraliera rapiera napiera, tempa nabiera teraz

Oto ci malowali po klatkach

Dziś robię wandalizm na kartkach

Liryczny wandal, banda na blantach

Alko w szklankach, hardcore balanga

Jestem tu, żeby cię wkurwić

Ja, parę sztuk, kilku kumpli

Puścisz synku, ja tak jadę

Grupa trzymająca wagę

Kurwa, rapuję żeby wkurwiać

Teraz tak bombarduję podwórka

To mój tag zrobiony na bicie

Taa ziomek mikrofonem piszę

Mikrofony to puszki dla mnie

Słowa to końcówki na nie

Ciągle bombię, jestem w formie

Ziombel jeszcze usłyszysz o mnie

Nielegale ściągniesz usłyszysz

To jest ciągle w sprzętach, pamiętaj

Tak mówią, przeleć, jedź grubo

Tedunio - Bezele reprezentant

Bez cyrków, styl tu na fyrtlu

Tede, Gural do rytmu hula

GTW, PDG, WWA, yo

Liryczny wandal, muzyczny skandal

I oficjalna banda, pełna bandan

Nie zagłuszy nas propaganda

Tyraliera rapiera napiera, tempa nabiera teraz

Liryczny wandal, muzyczny skandal

I oficjalna banda, pełna bandan

Nie zagłuszy nas propaganda słów

Tyraliera rapiera napiera, tempa nabiera teraz

Ziom zmiana sztafety, żadne tanie bzdety

Nie zahamują niestety lotu Gurala komety

Od startu do mety mknę bez podniety

Co ciecie mamroczecie? O rety, tylko nie ty

Praktyk, nie teoretyk

Fakty, nie bzdety

I nie jak ty skurwysynu, kretyn

Znów mam wilczy apetyt, pierdolę trendy

Monety to nie mój fetysz, droga nie tędy

Jeden na sto

Jeden na tysiąc

Jeden na milion

Hip-hopu pastor z nową homilią

Wnioskuj, Gural rapuje po swojsku

I pierdoli reguły, bo nigdy nie był w wojsku

Po prostu polski trueschool, polski oldschool

Polski newschool, polska burza mózgów

Gural wrócił, jednych to cieszy, innych to smuci

Mnie to śmieszy, zapisuję kolejny zeszyt

A treść tej depeszy brzmi:

Jestem MC, co ma bit, rym, git styl

Jak zwą tak zwą, będę z płuc miecha dął

I nieubłaganie klął i nieubłaganie mówił yo

Te słowa podpisuję własną krwią

A waszą grę zastępuję własną grą

To jest flow niewiarygodny, a jednak godny wiary

To kultura, która hula jak zadymiona fura