Orkiestra tamtych dni
Mój ojciec był skromnym ślusarzem
Co w nagłym przypływie nieznośnej... melancholii
Zamykał się w swoim warsztacie
I cały ten smutek przelewał w dźwięk swej harmonii
Jeszcze raz pozwól mi
Usłyszeć pieśń tamtych dni
Najczulszych strun
Muzyka ta
W sercu mym
Niech słodko gra
Sąsiada spod szóstki szlag trafiał
Gdy córki narzeczony bez przerwy pod oknem wystawał
I grał na saksofonie
I choć sąsiad z natury człowiekiem niespotykanie był spokojnym
W szlafroku wychodził na balkon
I z całej siły dął w waltornię
Jeszcze raz pozwól mi
Usłyszeć pieśń tamtych dni
Najczulszych strun
Muzyka ta
W sercu mym
Niech słodko gra
Wieczorem, gdy już cichnął gwar
Na cały blok jakiś spływał czar
Wszyscy wsłuchani w sonatę księżycową
Lecz mogło zdarzyć się że ktoś
Fałszywy z siebie wydał głos
I na bębnach swe solo grał dzielnicowy
Jeszcze raz pozwól mi
Usłyszeć pieśń tamtych dni
Najczulszych strun
Muzyka ta
W sercu mym
Niech słodko gra
Jeszcze raz pozwól mi usłyszeć pieść orkiestry tamtych dni
I choć nigdy nie było tu mowy o żadnym dyrygencie
Każdy grał najlepiej jak umiał na swym instrumencie
Jeszcze raz pozwól mi
Usłyszeć pieśń tamtych dni
Najczulszych strun
Muzyka ta?
W sercu mym
Niech słodko gra
Niech słodko gra, jeszcze raz!