Lyrics Edyta Bartosiewicz

Edyta Bartosiewicz

Rozbitkowie

I znów jesteśmy ze sobą twarzą w twarz,

Rzuceni w otchłań szalejących fal.

Tak bezradni, przed sobą ukrywamy wstyd,

Bez sił i złudzeń, że nowy nas może ocalić świt.

I nikt z nas jak dotąd nie spostrzegł, że

Ta łódź od dawna już płynie do góry dnem.

Po rozległych bezdrożach wzburzonych mórz,

Nikt z nas nie spostrzegł: ta łódź od dawna tonie już.

Karnawału dawno minął czas,

Chleb codzienny zastąpił nam szampana smak.

I teraz każde słowo, które pada z naszych ust,

Coraz większy (coraz większy) miedzy nami z dnia na dzień stawia mur.

Tak więc nikt z nas jak dotąd nie spostrzegł, że

Ta łódź od dawna już płynie do góry dnem.

Po rozległych bezdrożach wzburzonych mórz,

Nikt z nas nie spostrzegł: ta łódź od dawna przecież tonie już.

Nie chcę winić nikogo z nas,

Rozpamiętywać gorzkich chwil, wiecznie rozliczać z kłamstw.

Nie chcę słuchać wyjaśnień zbędnych słów,

Jaki to ma teraz sens, gdy coś umknęło bezpowrotnie.

I nikt z nas jak dotąd nie spostrzegł, że

Ta łódź od dawna już płynie do góry dnem.

Po rozległych bezdrożach tułamy się,

Bo każdy z nas pragnął ujrzeć inny przed sobą brzeg.

I nikt z nas jak dotąd nie spostrzegł,

Ta łódź od dawna przecież tonie już.

Nikt nie spostrzegł, nikt z nas nie spostrzegł

I nikt jak dotąd nie spostrzegł, nikt z nas nie spostrzegł...

Nikt z nas nie spostrzegł: ta łódź tonie już.

Rzuceni w otchłań szalejących fal,

Bez złudzeń by nowy nas świt ocalić mógł,

Nikt z nas nie spostrzegł, nikt z nas nie spostrzegł: ta łódź tonie już...