Dziś nie jest tak jak trzeba
Ref.
Dzisiaj wszystko się pierdoli raczej
Nie jest tak jak trzeba
Dzisiaj wszystko jest inaczej
Otwieram oczy z rana
Za kołnierz złoty […]
Spanie do późna to wykańcza
Wstaję do przepony dołączam tlen
[…]Nie wyłączam
Źle się spało boli mnie szyja wnet
Słyszę pukanie do drzwi
Ktoś się dobija to pisarska żmija
Puka przez wizjer luka
Olać nie otwieram
Słyszę u Cinków pukanie
Zostawili w zamku do drzwi kolejne wezwanie
Sranie w banie
Odsłaniam żaluzje światło wpada
Promień razi jak ogień
Po głowie chodzi wiele pomysłów
Rozkład planów dzisiejszych
Za ścianą słyszę dziecka płacz
Coraz to głośniejszy
Żeby ten dzień należał do najlepszych
Z deczko zapowiada się kiepsko
Ruszaj dupsko koleżko
Patrz ulica słońce ludzie skwar
Słychać hałas dużego miasta
Uliczny gwar opon pisk
Słyszę w uszach gwizd
Szok adrenalina daje w pysk
Nie mogę się dzisiaj znaleźć
Ziomków nie mogę znaleźć
Wziąć się w garść się zechce
Pojechałbym do studia ale mi się nie chce
Pierdyknął bym na piechotę skręcę w tę i we w tę
Dziś wkurwia mnie cały świat tego nie chcę
Nic na to nie poradzę że tak się wyrażę
Co będzie dalej się okaże się okaże
Ref.
Dzisiaj wszystko się pierdoli raczej
Nie jest tak jak trzeba
Dzisiaj wszystko jest inaczej
Nie jest tak słodko i nie jest tak pięknie
Wielka niewiadoma która dzisiaj jest we mnie
Dziś wyleczyć może mnie tylko huki puki
Dzwonię do sztuki znów afera bo nie odbiera
Fu bez zamułki nie mogę się dodzwonić
Nie moja wina czas mija następna godzina
To złej gry zła mina
W tym wątku kurwa nigdy nic nie może być w porządku
Ale nie można się dołować chować
We własnym cieniu
Bo przelecisz życie w oka mgnieniu
W moim imieniu przepraszam bliskich
Za swoje niektóre zagrywki
Lecz to tylko chwilowe przebłyski
Elo elo dla wszystkich
Ref.
Dzisiaj wszystko się pierdoli raczej
Nie jest tak jak trzeba
Dzisiaj wszystko jest inaczej
Nie raz jest tak że wszystko się pierdoli
Raz w dobrej raz w złej sytuacji finansowej się stoi
Wszystko się kroi bez forsy jest jak w niewoli
Zamknięty nic nie możesz zrobić
Tylko czekać co cię jeszcze może dzisiaj dobić
Jestem święcie przekonany że los mój jest poukładany
Jeszcze czas niezmarnowany
W dokonanym stoję fakcie
W rezultacie obserwuje w trakcie
Jak ludzie wokół mnie się zmieniają
O swoją własną dupę dbają
Stają się inni
A ja według własnych zasad staję się silny
Bo nie zawsze jest bosko
Nie trzeba nigdy było dostrzegać błędów jak przez mikroskop
Nie zawsze żyło się beztrosko
Lecz sprawy zawsze mijają jak kalejdoskop
Pamiętam miesiące gdy królował mój horoskop
Zawsze będę odtąd pisał moje motto
Ważny optymizm na tym polega ten mechanizm
To realizm z mojego własnego świata
Nie jest tak słodko nie jest tak pięknie
Wielka niewiadoma która dzisiaj jest we mnie