Lyrics Golec uOrkiestra

Golec uOrkiestra

Winszowania

Dziś łopłatkiem się łomiemy

Radość błyscy w nasym łoku

Kto wie Drodzy cy będziemy

Znów się łomać w przysłym roku

Dziś się Dziecię narodziło

Hymny grajom Mu janieli

Coby łodtąd dobrze było

Niechze kozdy się weseli

Bóg jes dobry żyć pozwoli

Nie zabiere z tej gromadki

Za rok wtóry z Jego woli

Znów będziemy łomać się łopłatkiem

Łod starodawnych łojców łobycajów

Łomioncych się łopłatkiem

Braterskij miłości

Dziś powinniśmy sobie syćka zycyć

Scenścio zdrowio

I wszelakij pomyślności

Stoi sosna przy sośnie

A przy sośnie drzewo rośnie

Drzewo było drzewo będzie

Idom ludzie po kolendzie

l my tez tu ześli

Po kolendzie przyśli

Hop hop hop

Na scynści na zdrowi

Na te Boże Świenta

Coby się chowały

Chłopcy i dziewcenta

Bycki i cielenta

Coby się wom dażyło i mnożyło

W łoborze kómorze

Dej to Panie Boże

Byście mieli telowne wołków

Ile w płocie kołków

Tyle łowiec ile w lesie mrowiec

Tyle cielicek ile w polu jedlicek

W polu hań snop przy snopie

Kopa przy kopie

Gospodorz coby chodził

Miendzy tymi snopami

Jako miesiąc miendzy gwiozdami

Coby się Wom kopiło snopiło

Dyślem do stodoły łobróciło

Byście mieli psenicke

ako renkawicke

Ziemnioki jako buroki

Buroki jako przetoki

Byście furmanili konie piekne mieli

To co zarobili byście nie przepili

Genś by wcesno była

W lutym jojka mioła

Młodych ze dwajścia

Coby tez wysiedziała

Cobyście mieli pełno kur pod grzendom

Pełno kur na grzendzie

Coby Wom tez jojka niosły

Kany wtóra siendzie

Cobyście mieli telowne indyków

Kacek przepiórek gensi kur

Jako przed tom burzom

Hań na tym niebie chmur

My Wom gospodorzu winsoujemy sceze

By na Wasym polu rodziło się dobrze

By się Wom udało żytko i pszenicka

Jencmień konicyna łowies dlo konicka

Coby się Wom tez krowicki same doiły

l trzy razy w roku łocieliły

Coby Wom kohuty jojka

Z dwoma żółtkami znosiły

Cobyście mieli łowce jak konie

A krowy jak słonie

Cobyście mieli pełne becki kapusty

Coby Wom starcyło na syćki łodpusty

Coby Wom krety łogródka nie zryły

Coby Wom się beboki

Po nocach nie śniły

Coby Wom w centralnym

Gałom zime dudniło

A z drewutni wiela wengla nie ubyło

Coby Wom tranzystory grały

Pięknie jak (organista w kościele

Coby Wom prondu nie ciongły za wiele

Coby Wom komarek

Chodził jako zegarek

Coby się Wom

Zienć hruby trafił jak autobus

Silny jak parowóz

Cobyście przy nim grali

Śpiewali jedli i pili

l nic innego nie robili

Ale łod casu do casu się pomodlili

Powinsujemy jesce

Temu nojstarsemu dziewcenciu

Coby się tego roku jesce wydało

Ty moja Hanuśko jus mos tego dosyć

Ino Ci potrzeba Pana Boga prosić

Pana Boga prosić

l Nojświentsom Pannę

Coby Ci się dostoł kochanecek śwarny

Coby Cię nie bijoł gorzołki nie pijoł

Kwaśnicy nie jodoł z innymi nie godoł

Tabaku nie kurzył z innymi nie burzył

Tak to Boże dej hop

Dziewki coby się Wom powydawały

Wiela z chałpy nie zabrały

Parobcy coby się Wom tez pożenili

Majentne dziewki za baby

Coby sobie wzieni

Ej cobyście tez rowery

Zamienili na helikoptery

Coby Wos do ksiengi Guinnessa wpisali

Cobyście nie ino w dowodzie figurowali

Cobyście zjeździli syćki strony świata

Cobyście pamientali ka rodzinno chata

By się Wom udała klac na źrebienta

By im nie szkodziły dropiezne zwierzenta

Ziemniocki przetocki rosły jako gorcki

Kapusta i kwacki rosły jako przetacki

Byście mieli pełno krów w łoborze

A masła w komorze

Kurecki cobyście mieli cubate

A dziewki penkate

Cobyście mieli piekne konie

A nie zodne śkapy

Coby wciongnely wóz

Do nojwienksej grapy

Byście mieli duzo piniendzy

l nigdy nie zaznali nendzy

Cobyście chodzili w samiuśkim jedwabiu

Coby w karnawale kozdy się zobawił

Coby młode pary scynśliwie ślub brały

Coby Wom dziecyska nigdy nie płakały

Coby nie brakło w studni nigdy wody

A w chałpie zgody

Coby na świecie było cicho i spokojnie

Coby w rodzinie nik nie był na wojnie

Cobyście jak poncki w maśle się pławili

Nic nie martwili dużo jedli i pili

Coby dzieci były piekne jako biołe klusecki

A jako janiołecki spokojne zonecki

Cobyście mieli syćkigo dości

Jak na tej gałonzecce łości

Pełne łobory pełne soflicki i kredensy

Safecki i pełne pudła

Coby Wom tez gospodyni

U pieca nie schudła

Cobyście mieli pełne lodówki

Spiżarki i zamrażarki

Cobyście byli zdrowi i weseli

Jako w niebiosach świenci janieli

A winszować hań nie przestanem

Póki grajcara nie dostanem

Tak to Boże dej hop hop hop