Pod presją

Zawsze byłem w stanie wytrzymywać presje

Po latach myślę, że jestem w stanie już niewiele więcej

Dać siebie pod naciskiem, gram ostro na stole leży przecież nasze życie

Niewiele trzeba żeby zabrali Ci dziewictwo

dostałem team urzędników którzy planują przyszłość

Nowe niewolnictwo musisz mieć na ten papier,

Który pan Józef co miesiąc wręcza Ci w łapę

Moje serce wspiera pracą burłaka korporację

Ja nie umiem moja głowa reaguje strachem

Zamykam się jak sklepy na zlot możnych polityki

Czuję nic nic nie chcę mam i tak dużo więcej

Mógłbym śpiewać, oglądać chmury na wspak jak Dandy

Z hersztejem motyków w bandy

Wolę tak, po co mi ciało z siłowni

Żaden Win Diesel bardziej typ z tefen hawking mini

Jak moris z klasą by postawić sobie pomnik

Własnymi rękoma od słońca spalić oczy

Głupi idealista z zimnym sercem pełen dumy

Miliard pomysłów jak ignorantów wkurzyć

Jakość jak audycje leksa w radio

Podpisz tą kartę, jesteś z nami powiedz ze mną Evviva L'arte!!

Zawsze byłem w stanie wytrzymywać presje

Po latach myślę, że jestem w stanie już niewiele więcej

Dać siebie pod naciskiem, gram ostro na stole leży przecież nasze życie

To powtórka z rozrywki znowu patrzą mi na ręce

Panowie zza biurek dbający o moje szczęście

Z każdym dniem bardziej brany pod lupę

Swoim głupim gadaniem małolat może przynieść zgubę

Wiele lat pracowałem na to, co mam teraz

A ktoś bezczelnie próbuje mi to odebrać

Marzenia zdeptać, kłamstwami nakarmić głowę

To tak jakbym w tym wyścigu stanowił problem

Przecież jestem tylko głosem niemego tłumu

Obserwator życia kieruję się siłą rozumu

Widzę rzeczy, których ktoś nie stara się dostrzec

Otwarte oczy chodzi o to by widzieć ostrzej

Być w tym miejscu traktuj jak przetrwanie

Ideały na skutek wpływów odchodzą w niepamięć

Równowaga zachwiana w sercu żal, ale do kogo?

Do siebie czy do ludzi, którzy mają mnie za logo?

Staram się zrozumieć tych mądrzejszych ode mnie

Jednak zawsze brak wniosków, tracę czas nadaremnie

Chce upiększać obraz tak dawno zachwiany

Nieraz wbrew sobie, lecz wciąż z nadzieją na zmiany

Mam ułożone życie, które daje mi wytchnienie

Mnóstwo wyrzeczeń, zawsze spokojnie nigdy na siłę

Sam na sam w czterech ścianach kontemplując chwilę

Myśli tysiąc jak zabić niechęć, która w innych żyje

Zwracam się ku górze, lecz nie po to by błagać

Bóg pomoże naprawić to, co da się poskładać

Czasem łudzę się, lecz to słabość każdego

Nie chcę naprawiać świata chcę widzieć coś pozytywnego

Wiesz celem jest spokój tak by pisać bez ciśnień

Opuścić cele kłopotów w sanktuarium w bloku

Jesienne liście za oknem deszcz, zwykłe życie

Ja patrzę w szybę nad kartką z długopisem

Ułożyłem sobie plan realizując swój udział

Jeden z elementów kosmicznych równań

Pisanie jest moim powietrzem, wypełnia przestrzeń

Chociaż ekonomia krzyczy porzuć te wiersze

A jeśli przyjdą zlicytować dom, w którym mieszkasz

Bagnet na broń najważniejsza jest poezja!!