Lot pszczoły nad tymiankiem

Ja też lubię przysiąść na kilka chwil, oka mgnień

By patrzeć jak mózgi wyprane na wietrze schną

Wsłuchiwać się jak dyszy tłum, jak szaleją kardiografy

Śledzić jak przybiega tucz, jak świńska się rozrasta kasta

I żeby tylko nie dać zmiażdżyć się kolosom

Gorgonom nie dać się wzrokiem obrócić w kamień

Na wznak lubię zalec w spokoju gdzieś tam, gdzie cień

By drzewny kamerton podał mi dźwięk, wyszumiał „O”

Muszę czuć Gai puls, oddech zgrać z Jej oddechem

Zasnąć w Niej, jak motyl śpi w kołysce mego obojczyka

I żeby tylko nie dać zmiażdżyć się kolosom

Gorgonom nie dać się wzrokiem obrócić w kamień

I żeby tylko nie dać zmiażdżyć się kolosom

Gorgonom nie dać się wzrokiem obrócić w kamień