Huynhynn
Jak wstyd jest żyć wśród pięknych koni?
Podstępnym człekożerczym życiem
Miast doskonałość z nimi gonić
Po łokcie babrać się w korycie.
Czuć wyższość ich i dostojeństwo,
Ich wzrok z wybaczającym żalem
I własnej duszy bezeceństwo
Wychwalać jak dekalog zalet
Ich ruchy płynne, czyste kształty
Ich myśli pełne prostych treści
Ja, Jahus brudny i włochaty
potrafię zniszczyć i zbezcześcić.
A co potrafię to uczynię,
Bo taka moja jest natura
Zło w mojej krwi, jad w mojej ślinie,
a czynem rządzi wstyd i uraz.
Zresztą niwecząc to, co żywe
I rozkoszując się niszczeniem
Wszak człowieczeństwo swe odkrywam
I budzi we mnie się sumienie.
Płaczę nad tym, co doskonałe
I nienawidzę w sobie złego,
więc tęsknię znów za ideałem
dążąc do unicestwionego.
Com widział, myślał, tom opisał
I bluźnią bliźni, żem ich zbrudził.
Mówią zgorzkniały egoista,
który nie cierpi wszystkich ludzi
Gorzki egoizm - cecha płocha,
ale niech będzie pod warunkiem.
Nie pisałbym, gdybym, nie kochał,
człowieka, lecz poza gatunkiem.