Lyrics Jacek Kaczmarski

Jacek Kaczmarski

Widzenie

Widzę normalny kraj -

Brzozy, cerkiew, rzeka

Nad rzeką olchowy gaj,

Dar Boga dla człowieka.

Wiatrem wędruje dzwon

Zrodzony w gliny grudzie

I oto ze wszystkich stron

Idą normalni ludzie.

Mówią to, co mówili

Nikt ich za to nie gani.

Myślą to, co myśleli

Nikt nie myśli za nich.

I widzę jedno z miast

W jego mrówczej strukturze,

W otwartym oknie blask

I drzwi otwarte w murze.

Za drzwiami pokój, stół,

Na ścianach starzy mistrzowie,

Za stołem - jakbym czuł -

Siedzi normalny człowiek.

I mówi to, co mówił

Wcale nie boi się tego.

I myśli to, co myślał

I nie ma w tym nic złego.

I widzę drogę w kres

Za koło horyzontu,

Nie dziwiąc się, że tak jest

Jak powinno być od początku.

Więc chwyta mnie jeden - z Nich

I w oczy drwiąco patrzy:

- Obudź się no, te - psych!

I daje mi zastrzyk.

Potem, normalna rzecz,

Do łóżka mnie przywiąże.

Chciałbym znów zasnąć, lecz

Za snem - już nie nadążę.