Lyrics Kabaret Starszych Panów

Kabaret Starszych Panów

Portugalczyk osculati

W tym ogrodzie za Książęcą

zmącił dusze mą dziewczęcą.

Potem ciało zawiódł śmiało na Frascati.

Tam, gdy z radia płynął walczyk,

wykorzystał Portugalczyk,

mnie ze szczętem!

- Kto?

- Vincento Osculati!

A kiedy wschód zaczął ciut złocić kwiaty,

Powiedział mnie twardo że, "Ne zaplati"!

Tak bezlitośnie mnie zdaniem tym zranił

Że nagle serce uwięzło mi w krtani

Za oknem wiew powiał z drzew na Frascati...

Osculati, osculati...

A kiedy wstałam i wyszłam bez słowa,

Nie wszedł za mną, nie dofinansował.

I nigdy nie ujrzy mnie z nim już Spatif!

Osculati, osculati...

Ref. Portugalczyku, jak nóż bezlitosny,

Naciąłeś dziewcząt jak róż w kraju sosny,

Że tylko szept z tobą szedł słów

jak liści... Nie uiści. Nie uiści!

Polak z groszem się nie liczy,

jakby nie miał, by pożyczył,

dla rodzinki upominki tańsze zabrał,

by odłożył to i owo na książeczkę docelową...

Najpierw podjął, potem objął, a nie nabrał!

A kiedy wschód zaczął ciut złocić kwiaty

Polak by nie palnął, że: "Ne zaplati"!

Ach Portugalczyk tym zdaniem mnie zranił,

Że nagle serce uwięzło mi w krtani!

Za oknem wiew powiał z drzew na Frascati...

Osculati, osculati!

A kiedy wstałam i wyszłam bez słowa

Nie wybiegł za mną nie dofinansował

I nigdy nie ujrzy z nim mnie już Spatif

Osculati, osculati!

Ref. Portugalczyku, jak nóż bezlitosny

Naciąłeś dziewcząt jak róż w kraju sosny

Że tylko szept z tobą szedł słów

jak liści... Nie uiści. Nie uiści!