Lyrics Kabaret Starszych Panów

Kabaret Starszych Panów

Shimmy szuja

Szuja - naomamiał, natruł i nabujał

Szuja - a wierzyłam przecież mu jak nikt

Szuja - dziecku kazał mówić proszę wuja

Alleluja wesołego zrobił mi i znikł

Szuja - niewykluta larwa i szczeżuja

Szuja - do najtępszych pierwotniaków rym

Szuja - bezlitostny kamień i statuja

Fałsz i ruja ekskluzywnie powodują nim

Gdy życie zdarło z faceta już maskę

Gdy mu fasada rozpada się z trzaskiem

Gdy zza niej wyjrzy jak dupa z pokrzywy

Pysk zły i obrzydliwy i pryśnie cały blef

O wtedy chociaż się pragniesz powściągać

nie nasobaczyć i nie naurągać

Choć inwektywą żywą nie chcesz chlustać

To same usta wykrzykną tobie wbrew:

Szuja - pióra by pożyczyć od Anouilh'a

Szuja - by opisać, co to jest za typ

Szuja - kawał matrymonialnego zbója

Z pieszczot dwója, nieudana galareta z ryb

Szuja - najpiękniejszy kęs mi życia ujadł

Szuja - toczył ze mnie hektolitry łez

Szuja - cóż takiego uczyniłam mu ja

Żem jak tuja poderżnięta przezeń dzisiaj jest

Mówię Ci- poderżniętą jest!