W sadzie śmiertelnego piękna
Świeciła dniom - była mu słońcem
w pomrokach życiowego snu
Tyle dała pełni
Cała moc płomienia spijały usta,
potem krew.
W sadzie śmiertelnego piękna
Jedna lampka, jeden kwiat.
Milczenie.
Jak cicho śpi
W kielichu
zastyga rubinowa ciecz
Światy jego - zgasłe
Brudny dom
Drzewa - schylone w szubieniczny łuk
W sadzie śmiertelnego piękna
Jedna lampka, jeden kwiat
Czarną karetą odjeżdża
w zapomnienie?
albo
czarną karetą wybiera się na piwo?