Feniks z popiołu

Na złość, na złość, na złość,

na złość znów otrzepię się z kurzu i ruszę do przodu

na złość, na złość, na złość

wzlecę w górę wysoko jak feniks z popiołów

Choć ciągle kłamałeś to ja wierzyć chcę

choć serce złamałeś

wciąż miłość w nim jest

jeśli ciebie kochałam

pokocham znów kogoś

nawet jeżeli rundę przegrałam to

mogę walkę wygrać z tobą

na złość, na złość, na złość

tobie z upadku podniosę się znowu

na złość, na złość, na złość,

znów otrzepię się z kurzu i ruszę do przodu

na złość, na złość, na złość

wzlecę w górę wysoko jak feniks z popiołów

Choć tak się starałeś to obcy mi gniew

choć o zemście myślałeś

ja mścić nie chcę się nie, nie

znowu z prochu powstałam by zacząć na nowo

nawet jeżeli bitwę przegrałam to

mogę wojnę wygrać z tobą

na złość, na złość, na złość

tobie z upadku podniosę się znowu

na złość, na złość, na złość

znów otrzepię się z kurzu i ruszę do przodu

na złość, na złość, na złość

wzlecę w górę wysoko jak feniks z popiołów

a stamtąd już z uśmiechem pomacham ci...(hihihi)