Uratujcie go

Jego ciało, słodki owoc dla mych ust

dziś runęło w plamy słońca u mych stóp

na sygnale wieźli go, a ludzi tłum

poszedł dalej, ja zostałam tu

Uratujcie go, jest tyle przecież słów,

których jeszcze mu

nie zdążyłam powiedzieć

Wobec śmierci czymże nawet zdrada jest

przecież jeśli inną kochał, żyłby gdzieś

zawsze mogłabym dzwonić, gdyby było ze mną źle

on by słyszał tylko tajemniczy szept

uratujcie go, jest tyle przecież słów

których jeszcze mu

nie zdążyłam powiedzieć

Gdy nie kobieta, ale śmierć odbierze mi go

z łzami na powiekach w kłębek zwinę się jak kot

a ta co mieszkała we mnie

po cichutku wyjdzie stąd

nigdy już nie będę nią bez jego rąk

Uratujcie go, jest tyle przecież słów,

których jeszcze mu

nie zdążyłam powiedzieć