Tydzień

W poniedziałek krzyknąłem i już wszyscy wiedzieli,

Że na świecie jest kolejny buntownik bez idei.

Buntownik bez powodu, buntownik bez nadziei,

Kolejny Don Kichot w służbie rebelii.

We wtorek mnie spytali o co właściwie mi chodzi.

Sam dobrze nie wiedziałem, lecz im szybko powiedziałem.

Cały tydzień nie starczy,

By opisać jak buntownik walczy.

W środę się poddałem, a może wygrałem.

Jeden uśmiech jej wystarczył i o wszystkim zapomniałem.

Cały tydzień nie starczy,

By powiedzieć ile miłość znaczy.

Na niebie tysiące gwiazd.

Na ziemi ty i ja.

And I think to myself

What a wonderful world.

W czwartek się upewniłem, że to o niej marzyłem.

W sławnym kinie w Lublinie o rękę ją prosiłem.

Na weselu wielka feta, ja i ma kobieta.

Pidżama Porno grała, Grabarz czereśnie rozdawał.

Cały tydzień nie starczy,

By powiedzieć ile miłość znaczy.

Piątek był przyziemny jak jazda autobusem,

Tysiące obowiązków, kilka miłych wzruszeń.

W sobotę zrozumiałem jak mało wiedziałem

O życiu i o świecie, o kumplach, o kobiecie.

W niedzielę mnie zabrali, a potem skremowali.

W górach, tam gdzie moje miejsce, popiół wysypali.

Cały tydzień nie starczy,

By zrozumieć co ile w życiu znaczy.