Lyrics Marek Grechuta

Marek Grechuta

Gaj

W splątanym gaju rąk i nóg szepczemy słowa święte,

jak szeptał kiedyś Młody Bóg

bogini niepojętej.

Ole, ole, ole, ola, oli, bogini niepojętej.

Ole, ole, ole, ola, oli, bogini niepojętej.

W czerwonym żarze rzewnych żądz płoniemy jak

pochodnie

i opadamy w niebo, śniąc

niewinnie i łagodnie.

Cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt,

niewinnie i łagodnie.

Cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt,

niewinnie i łagodnie.

W żałobnym chłodzie znanych ust szukamy

pocieszenia,

słuchając, jak nam stygnie puls

i mylą się znaczenia.

To nic, to nic, to nic, to nic, to nic, to mylą

się znaczenia.

To nic, to nic, to nic, to nic, to nic, to mylą

się znaczenia.

Dopóki demon smutku śpi, niech żyją młode żądze.

Dopóki życie w nas się tli,

dopóki są pieniądze.

To nic, to nic, to nic, to nic, to nic, niech

żyją młode żądze.

To nic, to nic, to nic, to nic, to nic dopóki są

pieniądze.

Ole, ole, ole, ola, oli, niech żyją młode żądze

Ole, ole, ole, ola, oli, dopóki są pieniądze.

Ole, ole, ole, ola, oli, dopóki są pieniądze.

Ole, ole, ole, ola, oli, dopóki są pieniądze.