Lyrics Marek Grechuta

Marek Grechuta

Ogród Luizy

W czerwcu najpiękniej ogród zakwita Luizy

Którego nieistnienie zabija jak topór

Zawieszony na tęczy pod gwarancją wizji

Rozżarza się w olśnienie purpurowych kopuł

W czerwcu najpiękniej ogród zakwita Luizy

Luiza której lekkość gracja i swoboda

Metal z różą a krzemień z obłokiem kojarzy

Biega bezbronna w ciemnych lewadach ogrodu

Serca wyryte w korze mając na swej straży

Luiza której lekkość gracja i swoboda

Kawalkada dąbrowy czujność sarnich blasków

Gamę śmiechu Luizy powtarza gdy ona

Rozrzucająca włosów rozgwiazdę na piasku

Poddaje nagie gardło śmiechem zwyciężona

Kawalkada dąbrowy czujność sarnich blasków

Łaskę Luizy może zdobyć tylko męstwo

Pewność rzutu i nerwów szaleńcze napięcie

Zwycięzco umazany gęstą krwią zwierzęcą

Przynieś jej lwią paszczękę i serce łabędzie

Łaskę Luizy może zdobyć tylko męstwo

Prostotę tajemnicy ogrodu Luizy

Labiryntów i altan puszcz i klombów kwietnych

Ptaszarni i rykowisk gonów gazel chyżych

Pojąć potrafi tylko prawy i szlachetny

Prostotę tajemnicy ogrodu Luizy

Którego nieistnienie zabija jak topór

Realnością śmiertelnych poczekalni ziemi

Przeklęty rojeniami dzieci i idiotów

Wydrwiony mgieł nonsensem ginie w neurastenii

Którego nieistnienie zabija jak topór.