Lyrics Maryla Rodowicz

Maryla Rodowicz

I co, i co

Tamten wieczór wciąż pamiętam jak zjawisko:

Wokół było mało światła, dużo wina.

Kiedy podszedł do mnie blisko, bardzo blisko,

Pomyślałam - całkiem nieźle się zaczyna.

Na początek coś powiedział niezbyt jasno,

Że przeprasza, że dziś jego imieniny

I że może mi pokazać nocą miasto.

Fakt - na miasto nabierają się dziewczyny.

I co, i co, i co, i co,

Co się jeszcze w tej historii wydarzyło?

Ile trunków się wypiło, jakie miejsca odwiedziło,

Czy w pościeli kolorowej się skończyło?

I nic, i nic, i nic, i nic.

Nic, kochani, więcej już nie wyciągniecie.

Dżentelmeni oraz damy, bo o takich dziś śpiewamy,

O szczegółach nie powiedzą za nic w świecie.

Po raz pierwszy zobaczyłam tego pana.

Ale wierzcie, że nie czułam wcale strachu,

Gdy tańczyliśmy zawzięcie aż do rana

Pośród anten i kominów gdzieś na dachu.

Potem płaszczem mnie otulił miejsce w miejsce,

Tak jak matki otulają swoje dzieci.

I słyszałam jak mu mocno bije serce,

I widziałam jak nad nami chmura leci.

A kiedy przyjdzie taki dzień,

Że wam nagle w domach zrobi się za ciasno,

To uchylcie okiennice i wyjrzyjcie na ulice,

By zobaczyć, jak wygląda nocą miasto.

[4x:]

I co, i co, i co, i co.

I nic, i nic, i nic, i nic.