Lyrics Maryla Rodowicz

Maryla Rodowicz

Z tobą w górach

Świtem bladym, białym ranem po niebie, po niebie

czarne chmury rozczochrane czesał górski grzebień

a ja jeszcze cię nie znałam o tej porze

czyś ty wróbel, nie wiedziałam, czyś ty orzeł.

Hej! poznałam cię po drodze, po drodze do nieba

kiedy wicher dmuchał srodze, świerkami kolebał

a to było świtem prawie, bardzo wcześnie

nie wiedziałam, czy na jawie śnię, czy we śnie.

A południa płomień lasy ogarnął, podpalił

kiedyśmy za pierwszym razem siebie poznawali

góry wielkie grzały obok pełne światła

wyruszałam wtedy z tobą na kraj świata.

Biegłam z tobą jak po ogień do góry, do słońca

za doliny za szerokie po miłość bez końca

czerpaliśmy z siebie sami cuda, cuda, cuda

i oczami i ustami jak ze źródła.

Zmierzchem, nocką, w borów cieniu pod księżycem dużym

ty skąpałeś się w strumieniu aż po same uszy

a ja spałam w ciepłym zboczu i to znaczy

już wiedziałam jak ci z oczu, z oczu patrzy

Biegłam z tobą ...