Lyrics Michał Bajor

Michał Bajor

Gdy wyrusza diabelski młyn

Twój kalendarz od terminów stu

Poczerniał już

Ślad gubi goniąc cię co tchu

Twój Anioł Stróż

Jeszcze dzień, jeszcze dwa,

Jeszcze rok, jeszcze trzy,

Jeszcze świt, jeszcze sto,

Lecz twój cel tak już ma,

Że ruchomy jest i

Że oddala się wciąż

Lecz wszyscy dookoła biegną więc

Biegniesz i ty

I boisz się, że zabraknie miejsc,

Serce Ci drży

Siła ta, co Cię pcha

Każe ci łokcie dwa

Mocno giąć raz po raz,

Upadł ktoś, zwykła rzecz

Przeskocz go, albo zdepcz

Bo już zbliża się czas

Gdy wyrusza, gdy wyrusza

Diabelski młyn,

A ty drżysz raz po raz

Czy wciąż jeszcze masz

Miejsce w nim?

Młyn twych stresów,

Klęsk, sukcesów

Diabelski Młyn,

Drżysz od stóp do głów

Czy zmieścisz się znów w nim...

Daremnie ci ktoś myśl będzie snuł,

Niegłupio plótł,

Że młyn wędruje góra - dół,

Lecz nigdy w przód

Jeszcze dzień, jeszcze dwa

A podliczy cię świat

Każdą myśl, każdy czyn

Ale tyś w amok wpadł

I nie słyszysz tych rad

Byle kręcił się Młyn!

No chyba, że myśl zaświta ci

Jak światła snop

Że można raz siąść pod drzewem i

Powiedzieć stop

Co za cud, co za dziw

Usiąść tak w cieniu śliw

Rozgryźć ich świeży miąższ

Białych chmur stada paść,

Z białych chwil pasjans kłaść

I nie dręczyć się wciąż

Że wyrusza, że wyrusza

Diabelski Młyn

Porzuć raz trwożną myśl

Czy wciąż jeszcze masz

Miejsce w nim

Młyn twych stresów

Klęsk, sukcesów

Rzuć, wolniej żyj

Weź najlepszą z rad

Lęk w zielony sad

Skryj...

Wojciech Młynarski

Wojciech Gogolewski