Shadizar

Ciała płoną rozpalone

Raz kolejny

Ona prosi go o ciszę

Gdy swój świat rozbierać ma

To jest tak

Gdy samice przybierają ciała węży

Kiedy noc jest zapomnieniem

Kiedy ciało wygrywa walkę o życie

Ona przyszła tu na chwilę

By zapomnieć coś

Albo życie by odmienić

Zatracić się

Może wszystko jest w porządku

Gdzieś tam jest dom

Ale to jest tak szalone

Z oczu zrywa sen

Później kiedy kolor nieba

Już rozbudza się

Mordercą by się stała

By zetrzeć z siebie brud

Opętańczo krzyczą oczy

Łomocze serce tak

To na pewno ostatni raz

Dom. Pusty dom

Rano znów odszedł ktoś

Na pewno ostatni raz

Dzień i znowu noc

I myśli te same szalone

I ta sama bielizna

Te same słowa

Ten sam żar

Inne męskie dłonie

Na pewno ostatni raz.