Lyrics Nagły Atak Spawacza

Nagły Atak Spawacza

Blee

Historia miłości i niskiej godności

Nie graj teraz chuju w te jebane kości

Tylko słuchaj, bo historia to ciekawa

Ich życiem była wyłącznie zabawa

Ona i on nieważne ich imiona

Każdy sam wyboru dokona

Czy robili dobrze czy robili źle

Zaczynam już mówić zatem posłuchajcie

Miłość ich była strasznie szalona

Rozjebana nieźle zakrapiana

Ona i on wciąż byli na kacu

Nie szczędzili się jeździli do lasu

Chlać tak z całej epy

Gdy on sobie wypił był prawie ślepy

Autobus na przystanku staje

Oni wsiadają autobus jedzie dalej

Stoją niepewnie noga przy nodze

Za chwile chlanie zemści się srodze

I rzygnął na końcu na maxa

Jakieś jedzenie okropna laksa

Wiara wymiękła na bok się odsuwa

A ona do niego się przysuwa

I mówi: uwielbiam gdy to robisz

Kiedy mą cipkę tym napoisz

I gorąco zaczyna ją lizać

Resztki rzygowin kończą wypływać

A ona zlizuje wszystko dokładnie

Czyści językiem gdzie tylko popadnie

Sutki jej sterczą Boże już nie może

A on zatapia palec w jej małym otworze

I wierci nim wierci we wszystkie strony

Wyjmuje brązowy i ssie jak szalony

Zaczyna ją ruchać bardzo wulgarnie

Ona ma okres jest bardzo fatalnie

Krew jej strumieniem ścieka z otwora

Już prawie doszła ścisnęła go za wora

I to już koniec pełna extaza

Nie mogę sprzed oczu tego wymazać

Rzygowiny krew i pełno spermy

To było rżnięcie wy głupie ofermy

Wyszli z autobusu bardzo roześmiani

Bardzo szczęśliwi i bardzo pijani

Poszli do domu drzwi odkluczyli

No i co w środku zobaczyli

Swoje największe skarby ujrzeli

Podbiegli do nich do ciuchów przypięli

I znów podniecenie nowe poczuli

Ona i on dwóch młodych żuli

Teraz Wam powiem co oni zbierali

Wcale na to kasy nie wydawali

Gdyż ich hobby było trochę niecodzienne

Strasznie obleśne i mało przyjemne

On zbierał podpaski dobrze zakrwawione

Czasem też moczem doprawione

A oprócz tego tampony używane

Z dużym wysiłkiem z kibli odławiane

Dla niej natomiast największą świętością

Były prezole razem z zawartością

Hodowała także małe złote rybki

Które uwielbiała wkładać do cipki

I co wy na to ludzie powiecie

Dziwne wynalazki łażą po świecie

Ona i on nie byli jaroszami

Żywili się dziwnie - różnymi robalami

Za nie w końcu płacić nie trzeba

Nie jadają warzyw nie jadają chleba

Główna potrawa to larwy smażone

Swojej skórki żywcem pozbawione

Uwielbiają także zdechłe zwierzęta

I jedzą je nie tylko od święta

Im większy smród tym lepiej się czują

A żarcia sobie wcale nie żałują

Największym przysmakiem jest mięso z mendami

Lubią gdy im łażą pomiędzy zębami

Czasem robią deser ze zdechłych owoców

Z dodatkiem smarków ze swoich nosów

Myślę że nie muszę nic więcej dodawać

To chyba wszystko co chciałem Wam przekazać

Cholernie mi niedobrze gdy o nich mówię

Najchętniej bym sięgnął zaraz po spluwę

Sam domyśl się co było by dalej

My już kończymy idziemy zalać pałę!