Daj Mi Pracę

Idę w świat, nie myślę, co poza nim

Wśród ludzi, którzy sami mają siebie za wybranych

Już sam nie wiem ile granic łamanych na zębach

Dziś za szczerość wpierdol, bo pewnie ból zapamiętasz

Po zaciśniętych pętlach, za punkt widzenia własny

To świat zmienia pułapki na bohaterów z nazwy

Macie te wasze gwiazdy z przypadku i z kondoma

To świat dla nastolatków, gdzie nie liczą się słowa

I chuj, jaki masz nastrój, nas tu nikt nie wytępi

Wolę grać bez oklasków niż do w pizdę piosenki

Nie jestem piękny, by pieprzyć o miłości

Mam tą jedyną, gdy inni do jednej niedorośli

Powiedz ktoś ty? gdzie twój kraj? ziom, sekunda

Mój kraj to mnie zmusił, żebym znów ogarniał funta

Ja chcę lepszego jutra, gdy skończę studia, praca

Nie księdza z limuzyny, co wpierdala wypłaty

Pakuj graty, wysiadka, idziemy dalej w świat

Bo, bo jeśli nie tu, to gdzieś musi być warto żyć

Nie myślę, że będzie łatwo ty

Bo nic nie ma za darmo dziś

Europo matko

(2x)

Zdobywać wiedze doświadczenie

Palcami złapać szczęście

Więcej nie chcę

Tylko daj mi pracę w moim mieście

Nie ma jak czternaście lat dla pompowanych lalek

W kraju kokainy, fety i kradzionych słuchawek

Osiedlowe lump-mendy, ich kartoteki syfu

Z przebiegiem większym niż tirówka z przemytu

Mi tu nie mów, że to raj, tylko sky zakrywa skórę

Bo ten raj, to jest kraj, ale obszczanych podwórek

A w nim robię co lubię, śpię do po południa

Pracy nie ma, bo po to kończę studia

By jak analfabeta, tylko siedzieć i się wkurwiać

To dla lepszego jutra, ukończysz ten fakultet

A w kraju takim jak ten to zrobią z ciebie pulpet

Życie zbyt krótkie by płakać nad sobą

Mówi to ksiądz proboszcz i jest klasę obok

E, czujesz wrogość, następna będzie przemoc

A jeśli nie dasz księdzu, to nie pójdziesz do niebios

Głośniej ziom nie marudź, życie jest zbyt krótkie

Mam super ofertę do niebios za złotówkę

Zamknij tą budkę z hamburgerami, odjedź

Dla was najlepszy biznes to radio i pogrzeb

Idę w świat, nie chcę znać tej bandy partaczy

Co nie jest w stanie zapewnić mi w mieście pracy

Tak sobie przypuszczam... aha

Wiesz mam wolny zawód, utrzymujemy hip-hop

Ziom nie chcę pucharów, nim ugruntuje przyszłość

Nie chcę mieć pięciu minut, chcę zdobyć całe życie

A jak tu widzę kaczki, czuję ból, fale na psychice

Nie szalej, bo ulice mają 30, uważaj

Nie ważne kto cię uczył, tu zysk poznasz po twarzach

Los się powtarza, woźna czy tragarz

Cztery stówy na miesiąc, ziom to nie pomaga

W moim ręku ciupaga, czas rozpierdolić burdel

Polityk to na stażu to ma alkohol i kurwę

Co jest durnie, bezrobocie spada głąby

Bo wszyscy młodzi dawno skumali, gdzie jest Londyn

Mam swoje poglądy, które ogarnąć nie łatwo

Zabrać to państwo tym skłóconym dziadkom

Nie chcę słuchać Beger, to wasz kolejny patent?

Zamiast uleczyć państwo wyleczcie se prostatę

Mam dwadzieścia sześć lat, dwadzieścia sześć was widzę

Tydzień w tydzień i jakoś chujowo wam idzie

Poznaj dewizę, tu smak władzy przekleństwem

Chuj mi z twojej gaży, ty daj mi pracę w moim mieście