Kilka Wersów Do Ludzi

Prawdziwy hardcore dla łódzkich osiedli

Prawdziwy hardcore z bałuckich osiedli

Prawdziwy hardcore dla polskich osiedli

Tak jest aha aha ej (od początku do końca)

Raz dla mych braci, dwa dla bałuckich ulic

Rap - byś nie stracił dna w sieci tarantuli

Świeci świętych blask przeciw przepych mas

Gdzie ty? Grzechy wczas przesyt przelicz nam

Potem ochłoń, kwotę pochłoń, bij pan pokłon

Bo nie wpierdalam zwierząt jak Ozzy Osbourne

Znak � ziomy z formą to złodziei ponton

By znać na bieżąco fakt nad ideologią

Strach � ciśnie w oczach, patrzy byś nie opadł

Jak system total pcham życie w blokach

Wspak jak potrafię, trwam, idę, cofam

[Fam?] na etapie gram tam ta ram tam

Tego typu melodii nie mąć szczytu euforii

Osiedli, konopi w jednej z posesji Europy

Stwory w maskach powykrzywianych z głupoty

Nie szastam hajsem, szacunek daję matce

Boga mam za władcę, nie konta proroków

Bo mam rap na zawsze, a nie tylko z doskoku

Ludzie dziś nie są tacy sami jak kiedyś

Poukrywani za różnymi maskami

Wstydzą się biedy

Idące w przemyt morale zastąpione

Portale, nalej ziom witaj na reality channel

Zakompleksionych panien, nastawionych na bajer

Wystarczy manewr idziesz panel na panel

Skradzionego wozu

Tylko ty ziom na razie wiesz, że kłamiesz

Powód � zamień słowo zrozumiesz

Co cię różni od innych

Masz władcę Findy ?

Kraju purpurowych singli, same pierwsze rakiety

Jak swego czasu Hingis

Silikon, tapety plus wyeksponowane tyłki

Nadchodzą posiłki, słoma z butów wystaje

Dla wybranki taniec, wieniec róż plus

Porsche Carrer Maniek ma gest � proste

Zakopane zimą, tyle możliwości ile kłamstwo ma imion

Ile wrażliwości w chwile hasło � zaginąć nie wrócić

Ziom spójrz na ludzi, prawda z nimi się kłóci

Ile dałbyś (by) tu nie wrócić eej

To życie � łapiesz?

Kilka wersów do ludzi

Co palą franka jak do skunka szlugi

Nie szastam hajsem, szacunek daję matce

Boga mam za władcę, nie konta proroków

Bo mam rap na zawsze, a nie tylko z doskoku