Państwo

To miasto kocha przemoc

22:00 światła w oknach topnieją

Ja i Kochan niczym Eskobar i Sousa

Plus pieniądz

Którego trzeba dorwać

Złodziejom nie trzeba kurortów

W Escortach świata monstrum

To forsa przecież wiesz to, platyna, złoto, srebro

Zaczyna flotą wiercąc sumienie być oszczercą

Czy żyć jak miliony plemion? pod kreską

Nie wiem

W tych blokach toczy się swoisty harlem

Nóż na gardle sprawia, że w życiu czuć pogardę

W tych sprawach o których ty najlepiej sam wiesz

Ziomuś

Ludzi już nie ma jest armia kameleonów

Aniele pomóż, nie pierdol, że ciężko znów

Czas zepchnąć z gór

Zainfekowany mózg trop poszukiwany skun

Czysty orbitalny towar

Tam gdzie klatka schodowa dla niektórych to homar

Tak świat mnie wychował, że nie wierzę w ideały

Największymi swoimi wrogami jesteśmy my sami

Za 5 złotych możesz zabić, jak i wyczyścić szybę

Nie ważne jak wyglądasz ziom raczej gdzie idziesz

Kim jesteś wobec siebie, a nie jak na Ciebie patrzą

Bo niemoc rodzi przemoc

I takie jest to państwo

Ktoś powiedział, że jedyną filozofią dla MC

Jest ganja plus alkohol z seksem

Jestem się pisze na to jeśli ty stawiasz

Jak nie - przestań gadać tu cię zagłuszy hałas

Rozpierdolimy szałas, tępy bądź pewny

Wnioskiem inteligentnych ściętych w szarych murach

Betonu architektura, całodobowy kurant

Witaj na awanturach bałuckiego półświatku

Tak nauczono nas tam

By lać w imię bractwa miłości do warstw takich jak my

Miejsce w szeregu zajmij

Nie to ty masz zaszczyt

Bo tu nie rządzą kontakty

Świat wariuje w anarchii ziomy

My mamy honor, dumę, miłość, gest

Spłonąć, ulec, zginąć - nie w tym rzecz

Życie nie mecz nie licz na rewanż

Jak raz się sprzedasz tylko u Boga szukaj przebacz

Nie u ziomków

Nas każdy w szeregach kłamstwa pogromców

To karma za los twój oddany łakomstwu

Nie dla mnie świata podbój

Wolę luz mieć i dystans

Bałut reprezentacja szaleje na gwizdkach