Po to żeby

Po to żeby dzieci miały lepsze miejsce niż ulica

Nie wystarczy świetlica

A gdzie czas, miłość rodzica?

Pieniądz ma naprawić szkody, w wychowaniu błędy - pytam

Nie tędy droga - wybacz

Chociaż nie jest za późno, żeby zrobić coś dobrze

Społeczeństwo pomocne by się musiało przyłożyć

Zaufać, pomóc młodym

A nie pod nogi rzucać kłody, bo to tylko szkodzi

Bo każdy z was jest mądry i tak samo się ich brzydzi

Że źli i chuligani, młodociani bandyci?

Tylko w takich kategoriach postrzegają, są obyci

Potem dziwisz się, że chwyci za cegłę i rzuci

Wkurwi się, nakrzyczy, to go społeczeństwo skłóci

Zły, na wspomaganiu, hardcore'owe rymy nuci

Po ulicach się włóczy i z pewnością szkołę rzuci

SLU, Ski Skład, Onomato nie nauczy

Jednego z drugim, jak dzieciaki wychowywać

Ale parę słów tu daję, tak tu idzie o rodzicach

Zarabiasz kupę kasy, dziecko twoje szaleje

Gonisz za karierą, nie wiesz co się z dzieckiem dzieje

Rozpijasz nalewę, która to dzisiaj z kolei?

A gdzie twoje pociechy? Dawnośmy ich nie widzieli

Czy zmierzają w tym kierunku, pierdolona łachudro?

Biorąc z ciebie przykład przeszłość tworzą se okropną

Onomato i Wiśniowy w dupę cię kopną

Zrobiłeś to wychowuj, kurwa, bądź odpowiedzialny

Poświęć serce, poświęć czas - matka, ojciec normalny

Wtedy problem będzie mniejszy, bo nie mówię że zniknie

Zorganizuj dziecku czas, zamiast budować świetlicę

Albo wy ich wychowacie, albo zrobią to ulice

Tylko od was to zależy, ukochani rodzice

Po to żeby dzieci miały lepsze miejsce niż ulica

Nie wystarczy świetlica

A gdzie czas, miłość rodzica?

Pieniądz ma naprawić szkody, w wychowaniu błędy - pytam

Nie tędy droga - wybacz

[Wiśniowy]

Zastanów się dwa razy zanim dziecko spłodzisz

Nie zapewnisz mu bytu - i jak wtedy postąpisz?

Biedny, brudny, niedomyty, jeden z wielu potomków

Błąkający się bezz celu pośród swoich ziomków

Kopie kamienie brudne, łudząc się przy tym okrutnie

Który to już dzień, które to już popołudnie?

Bez ojca, bez matki - niby w domu są

Ale każde się martwi o siebie, niby dobrze chcą

Ale nie dla ciebie, dbają wciąż o siebie

Gdzie głowa, gdzie serce - zamknięte w butelce

Twoja krew, twoja twarz, twoje twarde serce

Patrzeć będzie na ciebie wielkimi oczami

Ile takich dzieci mijasz co dzień chodnikami?

Ulica nie dla dzieci - to chyba proste

Ale w dzisiejszych czasach w dzieciach ulica rośnie

Nie wystarczą slogany, bilboardy i druki

Naucz swoje dziecko żeby swoje mogło uczyć

Jak zło z dobrem łatwo można rozgraniczyć

Co dzień ma ćwiczyć żeby nigdy nie zapomnieć

O swym ojcu, o swej matce, żeby miało co wspomnieć

Udowodnij swemu dziecku, że naprawdę je kochasz

Niech twoja miłość nie będzie na pokaz

Pamiętaj zawsze - ile dasz tyle dostaniesz

Wspomnisz moje słowa gdy na starość sam zostaniesz

Po to żeby dzieci miały lepsze miejsce niż ulica

Nie wystarczy świetlica

A gdzie czas, miłość rodzica?

Pieniądz ma naprawić szkody, w wychowaniu błędy - pytam

Nie tędy droga - wybacz