Zabijamy sie dla cyfry 2

To gdzie się rodzisz dzieciaku nie wybierasz

Urodziłeś się w rodzinie która swoich pożera ?

Czas nie przysypie tego pyłem zapomnienia

To o skradzionych pięknych chwilach i wspomnieniach

W życiu brak miejsca osobistym sentymentom

Wszystko trzeba traktować z rezerwą

Jest jednak kilka momentów gdy zabija ci dusze

Odczuwasz je jak żadne na własnej skórze

To wtedy kiedy hajs jest dla bliskich jak rzecz świeta

Gdy z rodziną wychodzisz najlepiej tylko na zdjęciach

Kiedy ktoś komu ufasz skrupułów nie ma

Jedna ręką daje nic drugą bezcenne odbiera

Nie jesteś pewny tego przypuszczasz a czas leci

W końcu rzeczywistość wychodzi ci naprzeciw

Spoglądasz na ich dłonie a na nich plamy

Pieniądze nie śmierdzą odór gromadzi sie nas samych

Czasem zbieg zdarzeń jest zbyt szybki

Nie widzisz jak ktoś bliski

Zabija cię dla cyfry

Nikt nie powiedział że w życiu będzie lekko

Ale na ziemi ocierać się o piekło x2

Operacje plastyczne nie zmienią niczyjej metryki

Tak jak rykoszety nie złamią praw balistyki

Mimo że to świat w którym szczerość więdnie

Prawda jest najcenniejsza używa się jej oszczędnie

Ci co są najzdrowsi najgłośniej jęczą

Ale niweżłopy mówią że ich ręce leczą

Jego rozpoznać bo te chwile nadal żywe są

Żaden sen nie zakrył tego obrazu mgłą

Pamiętasz wychowywali cię jego rodzice

Pytałeś się gdzie jest wyjechał za granice

Normalka

W domu gdzie się nigdy nie przelewało

Pieniędzy łatwą ręką nie wyrzucało

Gdzie każdy dzień to od życia musztra

A miłość mimo tego i tak nie wyprana z uczucia

Zamykasz oczy wszystko sobie przypominasz

Nie pomoże ci morfeusz tylko morfina

Płacz i łzy jego mamy

Każdy grosz oszczędzany odkładany

Babciu dla kogo są te z jedzeniem paczki

Czemu listonosz przynosi złe listy do naszej klatki

Czemu czemu jeszcze raz czemu

Mineło kilka lat pare jej wylewów

Pukanie do drzwi powrót do życia z celi

Jego przeszłość dla rodziny tłem

Nieposzlakowana biel

Dla pieniędzy chcesz zabić dla pieniędzy chcesz zabić

Każdemu musi być dana druga szansa to oczywiste

Wkrótce splot wydarzeń obalił prawdy wieczyste

Idziesz do niego skąpany w deszczu

Przed drzwami czujesz aure zła w powietrzu

Pierwsze kroki pod butami pękają krwiszcze

By w biele prześcieradła owinięty leży kona

Oczom nie wierzysz twarz splamiona szkarłatem

Agonia drżące ręce spojrzenie martwe

Ulatuje jak para z zimnych ust

Przeżyje da rade wyczuwalny puls

Telefon karetka on prosi o papierosa

W myślach modli się żeby między wami pozostał

Wylizał się sądziłeś wszystko będzie dobrze

Nie każdy to wytrzymał wkrótce pierwszy pogrzeb

Kochasz go nadal ale miłość się spacza

Od niego pierwszego słyszysz że przestępstwo popłaca

Nienawidzi tych od których ma wsparcie pomoc

W ciągłej pogardzie nie jedna z awanturą noc

Brzemię można nosić gdy na ciebie spada

Ale nie można znieść tego gdy najbliższych się okrada

To gorsze niż zdrada wstyd z czasem nie przejdzie

Zasypiając tego problemu się nie pozbędziesz

Z bliska to zobaczyłeś było ponad twoją siłę

Stratę ból brud życia jednym haustem spiłeś

Czasem zbieg zdarzeń jest zbyt szybki

Nie widzisz jak ktoś bliski

Zabija cię dla cyfry

Nikt nie powiedział że w życiu będzie lekko

Ale na ziemi ocierać się o piekło x2

Wiesz że tak myśleć to ciężki grzech

Wyprułby żyły by nie płynęła w nich ta sama krew

Nie możesz oddychać tym samym co on powietrzem

Krzywdy nie pójdą w zapomnienie będą wieczne

Póki bije serce nic tego nie zmieni

Nie wyprzesz się korzeni nie usuniesz skazy

Jednego jesteś pewien nie musisz o tym marzyć

Ta historia po raz kolejny się nie wydarzy

Rok 2002 minął czasu szmat

Łzy pozostawiły po sobie słony ślad

Skurwysyn nabity przez los na życia pal

Czy ci go żal [nie] bo się nadział za szmal

Chodzą są słuchy że poważnie się stoczył

Wczoraj trzymał się ciebie jak cień

Więc mówić nie ma o czym

Pamiętasz jak wiatr biednym wieje w oczy

A takich jak ona ziemia nie zabiera

Nosi

Czasem zbieg zdarzeń jest zbyt szybki

Nie widzisz jak ktoś bliski

Zabija cię dla cyfry

Nikt nie powiedział że w życiu będzie lekko

Ale na ziemi ocierać się o piekło x2