Lyrics Quebonafide

Quebonafide

Carnival

Ten człowiek gada z mikrofonem, on jest kurwa jakiś chory

Wafle ryżowe i masło orzechowe

Tak się żyje, tak się żyje, tak się żyje

Improwizujemy, uśmiech i ból

Pasujemy wszędzie, tylko nie tu

Ale bij brawo głośniej, bij brawo głośniej

Bij brawo głośniej, bij brawo głośniej

Improwizujemy, uśmiech i ból

Pasujemy wszędzie, tylko nie tu

Ale bij brawo głośniej, bij brawo głośniej

Bij brawo głośniej, bij brawo głośniej

Mój rap jest w modzie

Jeszcze sobie troche pokrzyczy

Z masowej niszy sztucznie wybici

A mogłem pogrzebać nadzieję

I cały ten fejm ograniczyć do grobowej ciszy

To mi nie było pisane, to stanie na czele i gra pod publikę

Od Początku to mi nie było pisane

Dlatego dzisiaj stoję za akapitem

Mało mnie widać, pokaźne skillsy

Nie widzę się przy raperach, uf

Wiec jeśli chcesz mi cokolwiek zarzucić

Czysty Mystique, zamieniam się w słuch

Quebonafide idę za złym przykładem

Rap dał mi władzę i się czuję jak król

Skoncentrowany już tylko na sobie

Więc powiedz mi, czemu skupiam ich uwagę

Życie jak teatr mnie rzuca na deski

Bez zbędnych scen, bez zbędnych scen, bez zbędnych scen

Mimo, że teraz już się jąkam od tej groteski

Jednym tchem, jednym tchem!

Improwizujemy, uśmiech i ból

Pasujemy wszędzie, tylko nie tu

Ale bij brawo głośniej, bij brawo głośniej

Bij brawo głośniej, bij brawo głośniej

Improwizujemy, uśmiech i ból

Pasujemy wszędzie, tylko nie tu

Ale bij brawo głośniej, bij brawo głośniej

Bij brawo głośniej, bij brawo głośniej

Zepsuło mnie to do szpiku kości

Rzucone jest rzucone, wyższa ortopedia

Nie słyszę nic oprócz krzyku i prośby

Ledwo żywy bo wykańcza mnie deadline

Znasz mój kawał o sławie?

Goniła mnie aż ją złapałem

Uznaje to za nic nie warte wciąż

Ale zawsze to jakieś uznanie

Dalej przekazują mnie z rąk do rąk

Fale radiowe każą mi windsurfować

Nie poznaje się już w odróżnieniu od mord

Na mieście i samochodach

Zaprowadź mnie na backstage

Albo gdzieś gdzie odetchnę

Ten fejm, stres, mniej więcej

Bo nie chce brać modelu życia

Który ma wzięcie

Ty, to jednak ten mikrofon gada do niego

A może... może to ja jestem popierdolony?!

Od dawna słuchają tych ksyw

To im je dam w rytmie przyspieszeń na prowo

W scrabblach ułożyłem z mydeł blichtr

No bo w moim świecie to nic niewarte słowo

Obok nie ma żywego ducha; Ghostbusters, kiedy nie masz nic

Prawdziwą łajzę poznasz w bogactwie

Jak zszargane nerwy i reputacje cyfr

Zdzieram podeszwy z szewską pasją

Ludzie odeszli jak uśmiech i ból

Nie wiem czy gra jest warta świeczki

Warta świeczki, hu