Lyrics Quebonafide

Quebonafide

Pieskie Życie

Tu każdy kundel zagryzłby dla paru stów

Skurwielu mam na wardze love, na gardle nóż

Gdzie się nie ruszę słyszę tylko pisk tych suk

Ale idę tą drogą, którą chciałem pójść

To bez znaczenia, bez znaczenia

To bez znaczenia, bez znaczenia

To bez znaczenia, bez znaczenia

To bez znaczenia, bez znaczenia

Mój ziom chyba już trzecią dobę nie śpi

Tylko sączy tą whiskey z Nashville

Mój głos rozsądku też zaniemówił

Skurwielu weź się wreszcie odezwij

Żyję w mieście grzechu (więc grzeszmy)

Jakim mieście grzechu? (nie wierz mi)

To miasto jest za małe na grzech

Ty za młody na sen, a trzęsiesz się bez epilepsji

Ale są gorsze miejsca, słowo, i nawet pizzy tam nie dowożą

Poronione pomysły się rodzą

Gdyby dobić swego musisz dobić kogoś

Dragi, sterydy, sztuki jak z LA, nie ma już innej opcji jak Beli

Mój ziom przyjął trzydzieści strzałów, tylko, że nikt go tu nie postrzelił

Tu każdy kundel zagryzłby dla paru stów

Skurwielu mam na wardze love, na gardle nóż

Gdzie się nie ruszę słyszę tylko pisk tych suk

Ale idę tą drogą, którą chciałem pójść

To bez znaczenia, bez znaczenia

To bez znaczenia, bez znaczenia

To bez znaczenia, bez znaczenia

To bez znaczenia, bez znaczenia

W moim domu wisiał krzyż, straszył duch i szczekał pies

Nikt nie mówił mi jak żyć, żyję po swojemu, więc

W moim domu leży krzyż, zakurzony krzyżyk leży

Trudno jest nie wierzyć w nic ale jeszcze trudniej wierzyć

Daj nam żyć tak, jak chcemy, daj mi żyć tak, jak chcę

Chwila w raju na ziemi, grzechu jabłek z tych drzew

Tu każdy kundel zagryzłby dla paru stów

Skurwielu mam na wardze love, na gardle nóż

Gdzie się nie ruszę słyszę tylko pisk tych suk

Ale idę tą drogą, którą chciałem pójść

To bez znaczenia, bez znaczenia

To bez znaczenia, bez znaczenia

To bez znaczenia, bez znaczenia

To bez znaczenia, bez znaczenia