Lyrics Renata Przemyk

Renata Przemyk

Kiedy jak nie teraz

Zbyt celnie na ciebie poluję

Więc dasz się ująć

A w zamian przez tors twój potoczę

Zamglone oczy

Pośladki drżą w ślad cosinusa

Byś dotknąć musiał

Nim zdążę dojść do jądra sprawy

Czeka cię zawał

Nie próbuj się bać

Kiedy cię pożeram

Gdy każę to też

Jeśli chcesz rozbieraj

Gdy zechcę to stój

Bo kiedy jak nie teraz

Zabieraj lub bierz

Nie wierzę byś miał czym zaskoczyć

Tym bardziej w nocy

Palcami szlifujesz swe ciało

Marzysz by chciało

Czy twoje dyszenie nad uchem

Oznacza skruchę

Więc zamknę cię teraz w klaserze

Mój ty frajerze

Nie próbuj się bać...

Gdy chciałbyś mnie znów prowokować

Mógłbyś żałować

Biodrami uniosę kuszenie

Na zatracenie

Do bólu zaczynasz być śmieszny

Bo zbyt bezpieczny

Każ sobie założyć obrożę albo poroże