Lyrics Robert Gawliński

Robert Gawliński

Nie zabijajmy choć siebie

Skąd wziął się ten głos co walkę umiłował

W zimną noc okaleczoną do kości

Wziął to całe nic i siebie ofiarował

Krwawą ofiarą na białej poduszce.

Z moich ust spijasz krwawe pocałunki na dobranoc,

z moich ust....

Zasypiasz z nadzieją, z którą budzisz się rano.

Mój dom i moje nadzieje,

Zdjęcia przyjaciół z zamkniętymi oczami.

Mój dom i moje wędrówki do ciebie.

Już jest noc, więc cicho, cicho....

Nie zabijajmy choć siebie!

Więc chodź, polećmy stąd

W naszą noc nasz gwiezdny sen.

Zamknij oczy i lećmy do nieba,

Unieśmy się i płońmy jak drzewa.

To jest noc, to jest nasza noc Aniołów.

Zamknij oczy i lećmy do nieba,

Unieśmy się i spłońmy jak drzewa!

Nie zabijajmy choć siebie!