Pewnego dnia

[Sokół]

Pewnego dnia spotkałem po latach koleżkę

Co kiedyś miał mistrzowską Czeszkę na wakacjach

Pamiętam go też jeszcze w innych sytuacjach, ale

Pewnego dnia na Śródmieściu stałem

Na coś czekałem, spotkałem go, a on mi mówi

Siemanko, bracie, dziwnie się zrobiło raczej

W rzeczywistości naszej, czy to nie miało być inaczej?

Przypomnij sobie tamte dni

Nawet w zimie było jakoś więcej słońca

Każdy problem z założenia dało się rozwiązać

Z dnia na dzień i tak bez końca

A teraz jedenastolatki handlujące Honoratą

Ich klienci za to sadzą kosy swoim braciom

Co się stało z Kasią, pamiętasz, zawsze była wspólna

Teraz robi hot dogi u Turka z Hamburga

Nie w gastronomii, przypomnij sobie z podwórka najlepsze nogi

Ta maniurka dziś ma sztuczne cycki i tańczy na rurkach

A Ziomuś, to był dobry wariat, pamiętasz

0-800 bezpłatny numer konfidenta

Wciąż siedzi w puszce, które to już Święta

Mama Heńka wniebowzięta, że ten robi w papierniku

Że uczciwą ma pracę, nie na ławce przy śmietniku

Ale on ma w pamięci ile przejebał kwitu

I gdzie by dzisiaj mógł być, bez kitu

Bez liku marzeń, bracie, ha, pamiętasz jak oni mówili

Że pewnego dnia - i wtedy ja zapytałem przerywając

Że tak powiem, lata mijają, ludzie się zmieniają

A co Ty robisz, za bardzo nie wnikając

A on mi na to - bracie, ożeniłem się bogato

Rozumiesz, jej ojciec ma fabrykę pod Poznaniem

Grubsza afera chłopaku, kurwa mówię Ci

I byłem dumny, że ja sam, że WWO, że ZIP Skład

Że z nimi rade dam, że pewnego dnia

(pewnego dnia)

[Jędker]

Spotkałem koleżkę pewnego dnia

Krótka wymiana zdań, pytał czy se radzę

Raczej, mam to na uwadze

A on mówi, że pracuje w firmie o uznanej marce, handel autem

Mówi, że ciężka praca nie jest dla niego garbem, tylko go rozwija

Światopogląd jak żmija

Łapie dusi człowieka, czas ucieka, czas mija

On opiekuje się swym skarbem, wiesz wiją swoje gniazdko

Budowana willa - chwila, całe życie harujesz

Umrzesz, nie spróbujesz - pytam go

E tam - dla niego to nie to

Mówię - pieniądzem omamiony nie będziesz wolny

Tak naprawdę pewnego dnia każdy z nas musi odkryć w sobie tą prawdę

Chwila, zawieszenie wzroku na garniaku Jean Paul Gaultier

Pewnie chcesz wiedzieć, co na obiad je, e?

Bo ja nie, ojca miał majora UB, więc jest ustawiony

Gdzie granice pomiędzy umiarem, a przesadą

Niech inni mu zazdroszczą, niech inni mu jadą

My nie, komu się należy, oddaję hołd Zet I Pe

Nie sia-la-la, każdy z nas wierzy że pewnego dnia

Wszystko dobrze sie ułoży

Nie w sensie hajsu, vip loży

Nasza siła, talent i dar Boży w lepsze życie się przełoży

Tak, że pewnego dnia możesz to być Ty, mogę to być ja