Lyrics Zdzisława Sośnicka

Zdzisława Sośnicka

Najzwyczajniej w świecie

Znów zerwę dziś z kalendarza

Prostokąt z numerem dnia

I znowu się nic nie wydarzy

Choć czekam na to od lat

Gdy sypię cukier do kawy

To jakby sypał się piach

W klepsydrze mojego życia

Odnaleźć się kiedyś tam

Ja wiem,Ty tak ciężko pracujesz

Na głowie masz cały świat

I nikt Ciebie nie rozumie

I czasu ciągle Ci brak

Tak czasem w życiu brakuje

Dobrego słowa lub dwóch

I tak się trudno doczekać

Słońca po szarym dniu

Kupiłam raz kosa w klatce

Lecz smutno gwizdał mój kos

I serce mi mało nie pękło

Więc wypuściłam go

Ja jestem tak bardzo sama

Jak kamyk rzucony precz

Jak wyspa na oceanie

Za mała, by imię mieć

Ty wstajesz przed siódmą rano

Obiady w stołówce jesz

W soboty chodzisz do kina

A raz napisałeś wiersz

I chciałbyś za wszelką cenę

Zostawić po sobie ślad

Że też zamieszkiwał ziemię

Że żył kilkadziesiąt lat

A ja, a ja

A ja, a ja...