Lyrics Zdzisława Sośnicka

Zdzisława Sośnicka

Nie do obrony

Ojciec mój mówił tak, moja mała patrz

Żyj tak, by nie dotknął Cię brud

Wredny faul, podła gra, co w tym robię ja

Powiedz mi, jak wyjść z tego snu

Wody z ogniem godzenie

Wiecznej chandry leczenie

Pewien gość mówił mi, że od dziś ma być

W Ameryce podatek od snów

Dzień i noc dzwoni ktoś

Mówi - ze mną chodź, jedźmy w świat

Nim pokryje nas kurz

Czarnego z białym godzenie

Wiecznych kompleksów leczenie

Nie do obrony - tandeta i wstyd

Nie do obrony - laminat i kicz

Nie do obrony, gdzie diament, gdzie łza

Kto mnie wreszcie zaprosi, zaprosi na bal

Zbił się sen, skończył raj, zaczął mleczny bal

Pijmy dziś za tych, co na dnie

Sobą być w każdy czas, czy to mało tak

Żyjesz raz, jak dobrze to wiem

Czarnego z białym godzenie

Wiecznych kompleksów leczenie

Nie do obrony - tandeta i wstyd

Nie do obrony - laminat i kicz

Nie do obrony, gdzie diament, gdzie łza

Kto mnie wreszcie zaprosi, zaprosi na bal

Nie do obrony, nie do obrony

Nie do obrony...