Pierwszy stopień zagrożenia

Mówili o nim degenerat

On sam dwadzieścia kilka lat

Typ desperat

Nie miał nic do stracenia

Wstręt do pierwszego punktu zagrożenia

Coś większego na oku

Zakręcił się i zdobył

Zbyt długo szczęśliwym nie pobył

Myślał że wszystko się udało

Chciał zmienić swe życie na lepsze

Ale tak się nie stało

Bo nie wszystko co się świeci bywa złotem

Potem zaczęły go łapać wygrzewki

Zagrożenie to nie kurwa przelewki

I zaczęło się to zbierać

Jak ropień nie chcący się wygoić

Czego ludzie nie zrobią

By zaspokoić ciekawość

Pierwszym stopniem do piekła

Doszło do niego

Komuś wszedł w drogę

Mina mu pobledła

Pod koniec

Zbyt wiele osób chciało to mieć

Mafia policja zbyt nerwowo się zrobiło

Chronologia czy fikcja

I na co mu to było

Roztrzęsiony zdygady zdezinformowany

Z przeciągłym wrażeniem

Że jest obserwowany

Okazało się za późno

Kiedy ochłonął

Koniec początku

Jak zginął nie wiadomo

Chłopak tankuje na stacji bak

Zerwał się z rachunku od tak

To niebieski Pontiak

Znama z wierzchu dziwki wódka krak

Bywa hajsu brak

Myśl zarobić [a jak]

Inaczej lipa

Po mieście już ze dwie godziny śmiga

Nerwowo zerka zerka w wsteczny

Czy go policja nie ściga

Telefon to pracodawca

Przyjął zlecenie i o to zadba

By dobrze wykonać robote

Dorwać idiote

I zajebać to czego chce

Już wie gdzie on się znajduje

Szykuje plan

I na odpowiedni moment czeka

Wyjmuje z bagażnika kopyto

Nakręca tłumik i wbiega

Do pomieszczenia gdzie czeka

Sparaliżowane spojrzenie człowieka

On wie że ma coś

Co mu się na zdrowiu odbije

Lecz nie odda tego póki nie zginie

Padł strzał drugi

Nadszedł ten dzień zagrożenia pierwszy stopień

Mówię proste równe światowego wzrost zarobek noc

Nikt nie będzie strat

Pierdolony syndykat

Prohibicja czy jest tego wart

Policja Ameryka FBI ździra

Nie Bangladesz czy Teshira

Armia przestępcy zwany bezwzględnym

Myślenia tok jesteś namierzony cel

Nie pomoże nawet tobie liga obrony WDR

Dotychczas znają twoją twarz

Wiedzą gdzie spędzasz czas

Mają plecy obrone

Spore hajsy zostały opłacone

Za twoją głowę

Powieszą twoją żonę

Wtedy zarobki

Zostaną w pełni zaspokojone

Realizacja 24 godziny tempo

Akcja wszystko gracja

Sygnał kurwa koniec meczu

Znaleźli jego jak wciągał koks w barze na zapleczu

Przyszłości już nie możesz dogonić

Wchodzi ustawia spotkanie wchodzi

By się wyrobić zadanie

Kupić pogonić dalej pamiętaj

Zarobić zapomnieć sprawa zamknięta

Piękna historia

Zbyt piękna by była prawdziwa

Pot z czoła spływa

Żywa atmosfera a koło

Chłopak ma niewesoło

To za mało

Nic mu się nie stało

Poszło to mu się udało

Doszło do tego

Że całość z dilem chwile trwało

Śmiało w koło zerka gdzie telefon

Jest budka numer pamięta

Dzwoni czeka gadka krótka

Masz czy nie masz

Poczekaj do jutra

Dziś wódka by to opić

By dobić targu

By sie zgodzić

O ósmej przy barku

Na pewniaka

Na złamanie karku mkniesz

Prawda jest taka

Co swoje bierz

Byś też był na swoim

Teraz wiesz

Wal zgrzyt

A rano rany goisz

Stoisz gotowy

By był dostarczony

Ma to z głowy

Jest zarobiony

Jest wywiązany

Zadowolony

Niezapomniany

[Nic nie wiem nie widziałem]

[Raczej]

Bo odebrał co miał

I zamiast dołączyć do grupy

Z towarem na którym

I tak ciążyły już trupy

Zaczął lansować dupy

Odwiedzając nocne kluby

Coraz więcej pił

Coraz bardziej był głupi

Spójrz jak pieniądz gubi

Pomyślał że może to sam mieć

Najebany wsiadł w furę

I zaczął przed siebie przeć

Nie zapanował na trasie gdzieś dachował

Nie uchował się

W przydrożnym rowie wylądował towar

Karetka czy laweta czynność rutynowa

Może zauważył to postronny widz

Bo nikt nie znalazł nic